Teraz, po tych okropnie długich sześciu miesiącach, nasi główni bohaterowie na powrót się spotykają pod swoją starą szkołą - Studiem OnBeat.
- Bardzo pana przepraszam. - zaczęła przepraszać Viola osobnika na którego wpadła.
- Nie, to ja przepra... - lecz mężczyzna urwał w pół słowa. - Violetta, to ty?
- Cześć Leon, tak to ja.
- Dawno się nie widzieliśmy. - zaczął rozmowę Leon.
- Masz rację całe sześć miesięcy.
- Co tam u ciebie?
- A umnie wszystko w jak najlepszym porządu i za dwa dni wychodzę za mąż. - powiedziała na jednym wdechu Violetta.
- To tak jak ja. Ja też za dwa dni wychodzę za mąż. - między nimi nastała uciążliwa cisza której nikt nie umiał przerwać, ale przedewszystkim żadne z nich nie chciało się przyznać do tego , że informacja o małżenstwie to był cios prosto w ich serca.
- No więc...No to ja....No to bedę już szła. Cześć. - pożegnała się szatynka.
- Cześć. -usłyszała w odpowiedzi. Każde z nich udało się w dwie przeciwne strony, Violetta - do swojej przyjaciółki Francesci, a Leon - do swojego kumpla Maxiego.
- Spotkałam dzisiaj Leona Verdasa gdy szłam do ciebie. - wyznała od razu szatynka gdy tylko usiadła na kanapie u swojej koleżanki włoszki.
- Gdzie? - zadała pytanie zaciekawiona Francesca.
- Pod Studiem.
- Vilu, jak dla mnie to przeznczenie i nie powinnaś wychodzić za Diega. - zaczęła powarznie brunetka.
- Jakie przeznaczenie? O czym ty znowu chrzanisz? - zapytała lekko poddenerwowana Violetta
- A o tym, że dzisiejsze spotkanie z Leonem daje wam znać, że powinniście być razem. Pamiętasz? Przecież wasz związek zaczął się w Studiu, a teraz po rozstaniu znowu się spotykacie pod Studiem i nie kłam, że nic do niego nie poczułaś i żadne wspomnienia nie odrzyły.
- Masz rację. - szepnęła Violetta ale tak by usłyszała ją Francesca. - Gdy go zobaczyłam odrzyły wszystkie wspomnienia, wszystkie dobre i złe chwile i muszę się do czegoś przyznać gdy on mi wyznał, że też wychodzi za mąż poczułam ukłucie w sercu, po mimo, że ja też wychodzę.
- No to nie bierz ślubu z Diegiem a wyznaj Leon'owi, że go nadal kochasz.
- Ale to nie jest takie proste. - włoszka spojrzała na nią pytająco. - No bo ja się boję. Boję się tego, że gdy znowu mu zaufam on mnie skrzywdzi. No a teraz wybacz ale będę się zbierać. - ruszyły do drzwi gdzie panna jeszcze Castillo zakładała buty i płaszcz.
- Przemyśl to jeszcze Violu. - szepnęła Fran.
- Ale ja już podjęłam decyzję. Paa.
Te dwa dni minęły jak z bicz strzelił.
- Leon, gotowy do poślubienia Lary? - zadał pytanie Maxi z sztuczny entuzjazmem.
- Maxi, ja nie mogę jej poślubić. - wyżalił się pan młody.
- Bogu niech będą dzięki! - wykrzyknął brunet. - To co teraz zrobisz? Masz jakiś plan?
- Mam, a ty i reszta mi w tym pomorzecie.
- Ale w czym?
- Zróbmy tak, weźmiesz Marco oraz Andres'a i pojedziecie do Violetty...
Młoda kobieta ubrana w białą suknię z welonem wpiętym we włosy i bukietem w ręce stała przed lustrem i przyglądała się swojemu odbiciu.
- Panna młoda powinna tryskać radością a nie mieć minę jak skazaniec. - szatynka ujrzała swojego przyjaciela Maxiego w drzwiach. Mężczyzna podszedł do niej i ją przytulił. - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Przejdziemy się? - Maxi zaoferował jej ramię, które Violetta przyjeła z chęcią.
- Prowadź. - wyszli na dwór a tam czekała na nią mała niespodzianka.
- Wiesz Vilu, wolałbym żebyś wychodziła za Leona.
- Maximilianie, mam dość, wystarczy, że wysłuchałam się już Francesci co do tej kwesti.
- Wybacz mi Vilu ale musimy to zrobić. Dzisiaj ślubu nie bierzesz z Diegiem , zabieramy Cię w jedno miejsce. - zaczął Maxi.
- Ale o co Ci chodzi? - zapytała zdziwiona Violetta , ale po chwili wszystko się wyjaśniło. Od tyłu podeszli do niej Andre i Marco, którzy złapali ją. Marco związał jej nadgarstki linami, a Andres kostki.
- Wy wariaci! Co wy wyprawiacie?! - zaczęła krzyczeć szatynka.
- Wybacz nam. - tym razem odezwał się Marco, który podszedł do niej i przeżucił ją sobie przez ramię.
- Puść mnie! Słyszysz? Słyszysz? Kurwa puszczaj w tej chwili palancie. Ja za piętnaście minut biorę ślub! RATUNKU PORYWAJĄ MNIE! RATUNKU! POMOCY! - darła się w niebogłosy Violetta.
- Violu, nie niszcz sobie gardła bo i tak Cię nikt nie usłyszy. - zabrał głos Andre.
- A to niby czemu?!
- Bo wcześniej chłopaki zamknęli drzwi od kościoła, a dobrze wiesz, że przez nie nie dociera żaden dźwięk.- odpowiedział Maxi, a Violetta załamała ręce i już nie krzyczała. Gdy doszli do auta chłopaki wpakowali na tylnie siedzenie Violettę a koło niej usadowił się Maxi, zaś z przodu na miejscu kierowcy Marco a obok Andres.
- A powiecie mi przynajmniej gdzie mnie zabieracie? - zapytała z nadzieją Viola.
- Nie! - powiedzieli równo. - To niespodzianka.
- Jasne. -mruknęła pod nosem dziewczyna. Reszta drogi minęła im w spokoju, po 30 minutowej jeździe chłopaki wyciągneli ją z auta i zaniesli do parku i posadzili na ławce. Violetta musiała przyznac, że miejsce jest piękne: zielona trawa, czerwone drzewa, widok na rozciągające się morze a dookoła cisza i spokój. Po chwili dziewczyna poczuła jak ktoś koło niej siada, jej nozdrza lekko podrażnił zapach tak bardzo znanych perfum. ~Mogłam się domysleć~ - pomyślała szatynka.
- Nie powinieneś być na własnym ślubie?
- Powienienem, ale nie jestem.
- Dlaczego?
- Bo kobieta którą kocham, za którą chcę wyjść i z którą chciałbym mieć gromadkę dzieci siedzi teraz koło mnie. - Violetta preniosla wrok na Leona.
- Mogłam się od razu domyśleć, że to za twoją prośbą mnie prwali, bo przecież Maxi, Andres i Marco mieli być u ciebie na ślubie i do połowy wesela a do mnie przyjechać trochę później.
-Fakt. - nastąpiła chwila cisy. - Violetto, posłuchaj mnie, bardzo Cię przepraszam za tamto co było pół roku i proszę wybacz mi. Bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie a ten ślub z Larą to jedna welka pomyłka. Myślałem, że jeżeli zwiążę się z kimś to ból po tym jak Cię straciłem zmaleje, ale to w cale nie pomogło, a gdy wpadliśmy na siebie te dwa dni temu pod Studiem moje uczucia wględem ciebie wróciły e zdwojoną siłą i ju w tedy wiediałem, że jeżeli mam za kogoś wyjść to tylko i wyłącznie za ciebie. - Violetta cały czas wpatrywała się w oczy męczyzny i wiedziała, że mówi prosto z serca, że mówi prawdę.
-Leon. - zaczęła szatynka. - Wtedy gdy wpadliśmy nasiebie pod Studiem moje serce podpowiadało mi, że nadal cię kocham ale rozum nie powolił mi tak myśleć bo bałam się , że gdy nowu Ci zaufam tym mnie skrzywdzisz tak jak wcześniej. Leon, ocham Cię. - mężczyzna na ławce ju nic nie mówiąc wpił się zachłannie w usta kobiety na ławce. Kobieta ta odwzajemniała pocałunki z równą pasją.
- Chodź. - szepnął w jej usta Leon.
- Gdzie?
- Zobaczysz. - wstali z ławki a mężczyna pociągnął ją w odwrotną stronę. Szli tak z krótką chwilkę a gdy doszli kobiecie odjęło mowę. Zobaczyła mały ołtarzyk otoczony czerwonymi drzewami, księdza, przyjaciół jak i rodziców.
- Ale jak? Po co? - zaczęła zadawać pytania Violetta.
- Postanowiłem , że weźmiemy dzisiaj ślub w tym parku. Ty masz suknię ślubną, ja garnitur, goście wyszykowani, po co tracić czas? - podesliśmy do księdza, który zaczął mszę by następnie złożyć przysięgę małżeńską. Ślub jak i wesele było cudowne, a podróż poślubna jeszcze wspanialsza. Dziewięć miesięcy później na świat przysło ich pierwsze dziecko - syn Jorge i żyli długo i szczęśliwie
*FIN*
********
Witajcie!
Powracam do pisania po krotkiej przerwie i tak na rozgrzewkę dodaję One Shota o Leonettcie. Miałam maly problem z wybraniem bo Leonetta, Fedemila jak i Naxi miały tyle samo głosów lecz postanowiłam napisać pierwszego OS o Leonettcie, ale który ma być drugi - Fedeletta czy Naxi , wybierzecie wy wpisując w komentarzach o kim chcecie drugiego OS.
Całuję ;******
~Veronika~
Witaj! :)
OdpowiedzUsuńCzego się spodziewasz po mojej wypowiedzi?
Napisałaś tak wspaniały One Shot, że nie wiem, co napisać.
Widać, że to, co robisz sprawia ci pewnego rodzaju przyjemność.
Wiedz, że świetnie ci to wychodzi, naprawdę.
Zapraszam do siebie na nowy rozdział.
Liczę na szczerą opinię:
violetta-and-her-world.blogspot.com
Pozdrawiam! :)
następny niech będzie to fedeletta
OdpowiedzUsuńfedeletta
OdpowiedzUsuńRozdział cudny
czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i na OneShota
Pozdrawiam
życzę weny
Werka
Fedeletta<3
OdpowiedzUsuńTwoje dzieło jak zwykle cudne.
Pozdrawiam i życzę weny na kolejne cuda które piszesz.
Wesołych Świąt *_*
Pięknie <3333
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotkałam się z takim pomysłem xD Cudownie to wszystko napisałaś :)
Kooocham cię i ty dobrze o tym wiesz <333333
Zapraszam do mnie na nowego OP xD
Całuję :*****
świetny OP ;)
OdpowiedzUsuńkocham go !
następny niech będzie o Fedeletcie xd
czekam na kolejnego OP
i na kolejny rozdział ;*
pozdrawiam i życzę wesołych świąt
p.s. wpadniesz do mnie?
violetta-i-leon-iwszystkojasne.blogspot.com
//Nati
Cudowny!
OdpowiedzUsuńA kiedy rozdział?
Wpadniesz do mnie?
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Nienawidzę Leonetty ale One Shot fajny:P
OdpowiedzUsuńNastępny oczywiście o Fedeletcie ;*
Czekam na niego z niecierpliwoscią *_*
pasion-suenos-amistad.blogspot.com -zapraszam
FELIZ NAVIDAD <3333
Genialny, bardzo mi sięspodobał <3
OdpowiedzUsuńLajkniecie ktoś?
https://m.facebook.com/profile.php?id=581471415236915 bardzo mi zależy
Wspaniały
OdpowiedzUsuń