~ Gdy odchodzisz
Każdy kawałek mojego serca za Tobą tęskni
Kiedy Cię nie ma
Twarz, którą znałam tak dobrze, jej także mi brakuje
Kiedy Cię nie ma ~
(Avril Lavigne - When You're Gone.)
~~~~~~♥~~~~♥~~~~♥~~~~~
- Dzień dobry wszystkim! - przywitał uczniów Pablo wchodząc do
sali. - Na dzisiejsze zajęcia mieliście przygotować piosenkę. To kto
jako pierwszy chce ją zaprezentować?
Pablo rozejrzał się
dookoła. Nikt nawet nie odważył się spojrzeć w jego oczy, wszyscy
spuścili wzrok. Natomiast każda osoba na zajęciach miała nadzieję, że
któreś z nich w końcu się odważy.
Pewna brunetka siedząca w kącie sali, wzięła głęboki wdech i rozejrzała się dookoła. Podniosła rękę.
- Ja chcę jako pier wsza zaprezentować przygotowaną piosenkę. -
odezwała się nie pewnie swoim cichym głosikiem. Wszyscy odwrócili się w
jej stronę z jawną ulgą.
- Uratowałaś nas. Znowu. - szepnęła Włoszka do przyjaciółki i lekko ścisnęła jej dłoń gdy przechodziła obok.
Violetta stanęła na scenie przed mikrofonem i z gitarą przewieszoną
przez ramię. Rozejrzała się po sali, obdarzając każdego przelotnym
spojrzeniem. Tylko na jednej osobie zatrzymała swój wzrok na dłużej. Na
NIM. Stał koło drzwi, nonszalancko opierając się o nie.
-
Kocham Cię. - wyszeptała w jego stronę. Przełknęła głośno ślinę, a w
głowie na okrągło powtarzała sobie tekst piosenki w obawie, że go
zapomni. W końcu lekko zaczęła szarpać struny gitary.
Dla nas już nakryty stół,
wertujemy kartę dań.
On tak nagle musi wyjść,
w romantycznym blasku świec.
Zamawiam płacz.
" - Cześć Violetta! - przywitał ją ciepłym uśmiechem Diego.
Dziewczyna odwróciła się w jego stronę a dech zaparł w jej piersi. Jak
zwykle ubrany nie nagannie, a na twarzy jego firmowy uśmiech od którego
zapominała jak się oddycha. - Może odprowadzić cię do domu? -
zaproponował.
-
Yhy... - tylko na tyle ją było stać. Przygryzła lekko wargę, kładąc
swoją lewą dłoń na brzuchu w którym grasowało rozwścieczone stado
motyli. Była najszczęśliwszą osobą w tym momentcie.
Po dwu godzinnym spacerze w końcu dotarli pod dom Violetty. Dziewczyna
lekko się zasmuciła bo wiedziała, że tutaj muszą się rozstać.
- To do poniedziałku. - mówiąc to nachylił się i lekko musnął swoimi
ustami jej policzek. Violetta zasmuciła się jeszcze bardziej bo mogła go
zobaczyć dopiero za trzy dni . W końcu nadszedł przecież weekend. -
Violetta, może poszłabyś ze mną jutro na kolację? - zapytał nieśmiało,
co na niego to było ogromnym zaskoczeniem. Przecież on, zawsze pewny
siebie nagle przygasł.
- Ja? - zapytała głupkowato.
Chłopak uśmiechnął się do niej lekko, natomiast ona na policzkach
przybrał kolor soczystej czerwieni gdy pomyślała sobie jak to głupkowato
zabrzmiało. - J-jasne. To o której?
- 18.00. Pasuje ci? - popatrzył na nią lekko się garbiąc.
- Oczywiście. To do jutra. - pomachała chłopakowi na pożegnanie i
niczym na skrzydłach pomknęła do domu. Oparła się o zamknięte drzwi i z
rozmarzonym wyrazem twarzy wlepiła swój wzrok w przeciwległą ścianę. Z
jej gardła wydobył się przeraźliwy pisk szczęścia. Szybko pobiegła do
swojego królestwa by wszystko, ze szczegółami opisać w swoim fioletowym
pamiętniczku. Przecież nie codziennie najprzystojniejszy uczeń w szkole
zaprasza taką cichą myszkę na randkę."
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Mówi, że to był tylko flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Mówi, że to był tylko flirt,
a ja naiwna kocham się w nim.
" Minął tydzień od pamiętnej kolacji a Diego z Violettą spotykali
się regularnie. Wychodzili w przeróżne miejsca. To do wesołego
miasteczko, do zoo, na dyskoteki... Dziewczyna nie mogła uwierzyć w
swoje szczęście, natomiast jej przyjaciółki miały co do tego inne
zdanie.
- Violu, daj sobie z nim spokój. - westchnęła prosząco jedna z jej najlepszych przyjaciółek Camila.
- Kochana naprawdę, to nie jest chłopak dla ciebie. - Włoszka położyła
swoje dłonie na ramieniu nastolatki. Ta tylko przygryzła obie wargi
tworząc z nich prostą linijkę a oczami wywróciła. Vilu strzepnęła dłonie
przyjaciółki.
- Wiecie co? - spojrzała im prosto w oczy. - Wy mi po prostu zazdrościcie!
- Czego?! - pisnęły zdziwione Camila i Francesca.
- A tego, że Diego zainteresował się mną a nie wami! - skrzyżowała ręce pod biustem i wyprostowała się. Jej dwie najlepsze przyjaciółki spojrzały po sobie marszcząc brwi.
- My już mamy chłopaków. KOCHAJĄCYCH chłopaków. - Camila podkreśliła
przed ostatnie słowo na co Violetta na powrót przewróciła oczami.
- Nie rób tak bo oczy do mózgu ci wlecą. - skomentowała ze śmiechem
Fran i pacnęła Viole w czoło. Ta tylko zareagował śmiechem. Spojrzały
po sobie. Zawsze tak było. Po mimo tego, że się kłóciły długo nie mogły
się na siebie gniewać. One nawet jednego dnia nie umiały bez siebie
wytrzymać.
-
Violuś, ty wiesz, że kochamy cię jak siostrę. - zaczęła wolno Francesca.
- I nie chciałybyśmy twojego cierpienia. A sama dobrze wiesz jakie
Diego wyrobił o sobie zdanie.
- Tak, wiem. - westchnęła nastolatka i zaczęła bawić się frędzlem od
torebki rudowłosej koleżanki. - Ja po prostu czuję. Czuję, że ze mną
postąpi inaczej. To właśnie podpowiada mi serce. - wskazała palcem na
miejsce gdzie znajduje się jej organ. "
Wiem, że wiecznie nie trwa nic.
Każdy sukces niesie strach.
Los prowadzi z nami flirt,
Uwodzi nas czy to tylko żart?
Nie na wszystko mamy wpływ,
czasem ktoś nam powie nie.
Może nie jest, aż tak źle?
"Siedzieli
w restauracji gdzie mieli swoją pierwszą randkę a sceneria normalnie
jak z jakiegoś romantycznego filmu. W tle przygrywała im wynajęta przez
Diega orkiestra, na stole rozsypane płatki róż a na płatkach ich
splecione w jedność dłonie. Oni byli oświetleni tylko i jedynie blaskiem
świec.
Chłopak
gładził kciukiem jej delikatną dłoń a w jej kierunku posłał lekki
uśmiech który ona odwzajemniła. Nie potrzebne im były słowa. Wystarczyła
im tylko obecność tej drugiej osoby.
Niestety ta
piękna chwila została przerwana przez dzwoniący telefon chłopaka. Posłał
jej przepraszający uśmiech a następnie odebrał połączenie.
- Ale, że teraz... - kątem oka zerknął na dziewczynę, która bawiła się
swoimi paznokciami. - Dobrze będę. - zakończył połączenie. Wstał i
zaczął zakładać marynarkę w której przyszedł. - Kochanie, wybacz ale
muszę wyjść. Pa.
- Ale... - nie dal jej skończy,
pocałował ją przelotnie w usta i prawie wybiegł z lokalu. Załamana i
wściekła Violetta pociągła porządny łyk wina. - Rachunek po proszę! -
krzyknęła do kelnera"
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.
"Po tej akcji w restauracji Violetta nie chciała widzieć Diega. W
końcu po dwóch dniach uległa i mu wybaczyła. Po prostu nie mogła nie
zauważyć tego jak się o nią starał. Ciągle dzwonił, wysyłał sms-ki, list
miłosney, kosze pełne słodyczy oraz jej ulubionych kwiatów - białych
róży.
Szczęśliwa dziewczyna przekroczyła próg Studia,
czuła się szczęśliwa, że dzisiaj zobaczy swojego chłopaka. Zauważyła
go, stojącego koło szafek, otoczony grupką nastolatków ze starszej
klasy. Podeszła do niego z ogromnym uśmiechem na ustach, przedzierając
się pomiędzy ludźmi i rzuciła się swojemu chłopakowi na szyję
obdarowując go pocałunkiem, którego on nie oddał. Violetta domyśliła
się, że coś jest nie tak. Tylko o co mogło chodzić?
Diego odepchnął od siebie szatynkę i spojrzał na nią z jawną pogardą. Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Diego, stało się coś?
- Wybacz mała, ale to był zwykły flirt. - powiedział po czym wybuch śmiech na co zawtórowała mu cała reszta zgromadzenia.
- Co? - szepnęła czując jak oczy robią się mokre i zachodzą mgłą a w
gardle rośnie jej gula. Nie mogła uwierzyć, że dała się tak nabrać. W
tym momencie jej serce rozpadło się na miliony malutkich kawałeczków.
Ufała mu, wierzyła w niego a on ją tak perfidnie wykorzystał. Dała mu
szansę bo wierzyła, że mógł się zmienić. Ta jego skrucha podczas
przepraszania jej, ta miłość w oczach podczas kolacji, ta nie pewność
siebie podczas propozycji pierwszej randki... To wszystko było tylko
grą. Zwykłym, nic nieznaczącym dla niego flirtem.
- To
co słyszysz. To był F-L-I-R-T! - przeliterował jej lekko pochylając się
nad nią. - A czegoś się ty spodziewała? Że tak nagle się dla ciebie
zmienię? Że przestanę być łamaczem kobiecych serc? Jeżeli tak to jesteś
tak samo głupia, beznadziejna i łatwa jak cała reszta. - odszedł
zostawiając ją na środku korytarza zapłakaną, zagubioną, ze złamanym
sercem a co najważniejsze i zarazem najgorsze upokorzoną.
Nastolatka nie mogąc wytrzymać tych wszystkich spojrzeń wybiegła ze
szkoły jeszcze bardziej zalewając się łzami. Biegła na oślep nie
obchodziło ją już zupełnie nic. Nie obchodziło ją czy kogoś staranuje ,
czy wpadnie pod nadjeżdżający samochód. Wszystkie czego teraz chciała to
znaleźć się w swoim własnym pokoju, zamknąć się na klucz i już nigdy
stamtąd nie wychodzić.
Po kilku minutowym biegu dziewczyna poczuła jak wpada na czyjeś miękkie ciało.
- Boże! - usłyszała głos swojej przyjaciółki Camili. - Violetta, co ci się stało?
- Czy to.. - zaczęła Francesca lecz Violetta nie dała jej skończyć.
- Dziewczyny miałyście rację. - wyszlochała dziewczyna mocniej
wtulając się we Włoszkę. - Ten dupek mnie wykorzystał. Powiedział, że to
był zwykły, nic nie znaczący flirt!
Koleżanki nie komentując nic przytuliły Violettę jeszcze mocniej."
Dziś rozbraja nas uśmiechem,
czarująco pięknym tak.
Co takiego w sobie ma?
Co w sobie ma?
Świata nie da się nie kochać,
chociaż co dzień zmienia twarz.
Co dzień zmienia twarz.
"
Szatynka leżała zapłakana na swoim łóżku mocząc przy tym świeżo
zmienioną pościel, rękawy swojego starego swetra naciągnęła jeszcze
bardziej przy okazji wycierając swoje oczy, które piekły i szczypały ją
już nie miłosiernie. Minął tydzień od tego feralnego dnia. Tydzień przez
który nie opuściła swojego azylu. Wiedziała, że wszyscy się o nią
martwią: tata, Ramallo, Olga, przyjaciele, nawet nauczyciele, ale ona
nikogo nie wpuszcza do siebie.
Leżąc tak coś w niej w końcu pękło. Włożyła rękę pod poduszkę i
wyjęła swojego fioletowego i najwierniejszego przyjaciela. Pamiętnik.
Gdy podniosła go lekko do góry z niego wysypały się zdjęcia. Zdjęcia
przedstawiające ją i Jego. Zdenerwowana dziewczyna otworzyła szybko
swoją księgę i gorączko wyszukiwała jakąkolwiek wzmiankę o NIM. Gdy
tylko znalazła robiła to czego do tej pory się nie odważyła. Wyrywała
strony. Kiedy uznała, że to już wszystkie zebrała je do kupy, poszła do
swojej łazienki , po drodze zgarniając zapalniczkę i pochylając się na
toaletą zaczęła wszystkie kartki palić, z nadzieją, że dzięki temu zrobi
się jej jakoś lżej."
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
"Violetta
z determinacją i uśmiech na twarzy otworzyła okno. przymknęła lekko
oczy rozkoszując się chwilą gdy promienie słońca przyjemnie pieściły jej
twarz. Po mimo swojej poprzedniej porażki postanowiła zacząć normalnie
żyć. Zrozumiała, że świat jest zbyt piękny by marnować go na
użalaniem
się nad sobą. Przecież życie nie jest usłane różami, zawsze muszą się
przewinąć jakieś komplikacje. To lżejsze, to cięższe. To lepsze, to
gorsze. Bez względu na wszystko postanowiła już nigdy się nie
poddawać."
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.
Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.
Kocha się w nim...
kocha się w nim...
Ostatnie
szarpnięcie struny i gotowe. Po sali rozniosło się echo oklasków a na
twarzy szatynki wkradł się radosny uśmiech. Wreszcie to z siebie
wyrzuciła. Opowiedziała swoją historię i była szczęśliwa. Właśnie tego
jej brakował. Odnalazła go wzrokiem uśmiechał się do niej co ona
odwzajemniła. Zeszła ze sceny i usiadła na swoim miejscu w koncie.
Jeszcze raz spojrzała na Diega, lecz jego już tam nie było.
- Po mimo tego, że tak ogromnie mnie zraniłeś, nie mogę zapomnieć co
do ciebie czuję. Kocham Cię. Nadal. - szepnęła ciągle wpatrzona w
miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stał ON.
~~~~~~♥~~~~♥~~~~♥~~~~~
"Za kradzież i porzucenie czyjegoś serca, powinna być kara dożywotniej samotności"