sobota, 7 grudnia 2013

One Shot - Marcesca "Utracona Pamięć"

~Francesca~

Będąc w samochodzie zaczął dzwonić mi telefon. Na wyświetlaczu widniało imię Federico - mojego najlepszego przyjaciela.
- No hej Fede. - powiedziałam do słuchawki.
- Słuchaj mam do ciebie prośbę. - powiedział od razu na wstępie zdenerwowanym głosem.
- Co się stało?
- Chodzi o Marco... - ale oczywiście nie dałam mu skończyć.
- Boże, co ten frajer znowu zrobił i dlaczego dzwonisz do mnie w jego sprawie?? - jęknełam.
- No bo Marco miał wypadek samochodowy i teraz leży w szpitalu i byłbym Ci bardzo wdzięczny jakbyś pojechała teraz do niego do szpitala i dowiedziała się co znim.
- Ale dlaczego ja??? Przecierz bardzo dobrze wiesz, że , się nie nawidzimy i jak znajdziemy się w jednym pomieszczeniu to możemy się nawet pozabijać.
- Dlatego ty bo ja i Violetta jesteśmy w podróży poślubnej w Paryżu, reszta teraz pracuje a ty szczęśliwym trafem masz wolne.
- Raczej pechowym trafem. - powiedziałam wkurzona.
- Nazywaj to jak chcesz ale zrób to dla mnie. - panowała chwila ciszy a gdy miałam mu odmówić, odezwał się - No to zrób to dla Violi i w imię waszej przyjaźni.
- Cwana z ciebie bestia - powiedziałam.
- Czyli się zgadzasz?? - zapytał z nadzieją w głosie.
- No raczej...
- Świetnie! Jest to szpital Czerwonego Krzyż na ul. Karola Wielkiego.To jak tylko się czegoś dowiesz zadzwoń. - i rozłączył się. Ruszyłam autem w stronę szpitala. Gdy tylko znalazłam się pod szpitalem, zaparkowałam auto i ruszyłam do wejścia. Gdy stanęłam w korytarzu zadałam sobie pytanie :
- Boże, w co ja się wpakowałam? - zauważyłam starszego pana w fartuchu od razu do niego podeszłam.
- Dzień dobry, czy wie pan może na jakiej sali leży Marco Faccioli? - zapytałam się.
- A kim pani dla niego jest? - zapytał się mnie z grobową miną. " I co ja mam mu powiedzieć?" zastanawiałam się. Już mam!
- Jestem jego narzeczoną. - powiedziałam nie pewnie ale po chwili się poprawiłam, - Tak, jestem jego narzeczoną. 
- No to mam dla pani dobrą i złą wiadomość. Od której zacząć?
- Od dobrej.
- Życiu pana Marco nic nie zagraża. - odpowiedział z uśmiechem.
- A zła? 
- A zła to taka, że nic kompletnie nie pamięta.-tym razem w jego oczach zauważyłam współczucie.
- Czy mogła bym zobaczyć .... narzeczonego? - zadałam mu pytanie a to ostatnie słowo powiedziałam z lekkim wahaniem, którego mam nadzieję lekarz nnie usłyszał.
- Tak oczywiście. Proszę za mną. - po krótkiej przechadzce zaprowadził mnie do sali o numerze 116. Weszłam do środka a na łóżku zobaczyłam leżącego Marco który miał jedynie zszyty łuk brwiowy. Podsumowując ten wypadek nie był taki straszny. 
- Nie wierzę , że tu jestem. - westchnęłam.
- Mówiła coś pani? - zapytał lekarz.
- Nie, nic. - odpowiedziałam lekko się czerwieniąc.
- Będę go wybudzać. - podszedł do jego łóżka. Po jakimś czasie Marco otworzył oczy i popatrzył się na nas wystraszonym wzrokiem. 
- Kim jesteście?I gdzie ja jestem? - zadał pytanie rozglądając się nerwowo.
- Jesteś w szpitalu, ja jestem twoim lekarzem a to jest twoja narzeczona. - odpowiedział lekarz.
- Naprawdę jesteś moją narzeczoną? - zapytała a ja przytaknęłam głową, że tak. - Taka zajebista laska moją narzeczoną?! Ale ekstra. - ucieszył się jak dzieciak a mnie ścięło z nóg a szczena wylądowała na ziemi.
- To ja was zostawiam samych - po kilku sekundach lekarza w pokoju już nie było.
- Wiesz muszę lecieć ale jutro rano do ciebie wpadnę. - szepnęłam do niego  sama wybiegłam za lekarzem. - Panie doktorze kiedy on zostanie wypisany?
- Jutro. A i jeszcze jedno odzyska pamięć ale nie wiadomo kiedy i proszę go nie denerwować. - powiedział z poważną miną.
- Dobrze dziękuję jeszcze raz i do widzenia. - usiadłam na krześle. 
- Proszę tu są rzeczy narzeczonego. - podałam mi je pielęgniarka która przed chwilą do mnie podeszła, podziękowałam jej i zaczęłam je przeglądać. Dokumenty, zegarek... Po chwili dotarła do mnie bardzo istotna rzecz. A mianowicie, że musimy razem zamieszkać! Zabrałam jego rzeczy , pobiegłam do auta i ruszyłam w stronę jego domu. Po 15 minutach zaparkowałam auto i zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Gdy byłam pod drzwiami, wyjęłam z jego rzeczy klucze i otworzyłam sobie drzwi.
- Marco! No wreszcie gdzieś ty był?! Martwiłam się!- krzyknęła jakaś kobieta z kuchni. No tak, zapomniałam! Przecież on mieszka z mamą, a jego tata nie żyje! Gdy weszłam głębiej  a kobieta mnie zauważyła z jej rąk wyleciał właśnie trzymany talerz.
- Dzień dobry. Przepraszam, że otworzyłam sobie sama drzwi ale myślałam, że nikogo nie ma.
- Gdzie jest Marco?
- W szpitalu. - odpowiedziałam a widząc jej miną szybko dodałam. - Ale nic mu nie jest. Miał  wypadek jutro go wypiszą a najgorsze jest to, że stracił pamięć.
- Jak to stracił pamięć? - zapytała się mnie jego mama.
- Pod wpływem uderzenia pamięć wygasła. Ja na życzenie Federica oczywiście, żeby się czegoś o jego stanie dowiedzieć musiałam skłamać i powiedziałam , że jestem jego narzeczoną. Gdy tylko go wybudzili lekarz powiedział, że jestem jego narzeczoną a prawdy powiedzieć nie można teraz żeby go nie denerwować. Czyli rasumując muszę udawać narzeczoną i z wami zamieszkać. Nie będzie pani przeszkadzać? - zapytałam się jej.
- Nie, oczywiście, że nie.
- To dobrze. Jutro rano przywiozę swoje rzeczy a teraz do widzenia. - pożegnałam się z kobietą a następnie udałam się do domu aby spakować rzeczy i zdać innym relacje na temat zdrowia Marco.

~Następnego dnia~

- Jak się poznaliśmy? - zadał mi pytanie Marco gdy siedzieliśmy wieczorem w salonie.
-  W szkole.
- Od razu byliśmy parą?
- Nie, dopiero rok po zakończeniu szkoły. - odpowiedziałam mu po chwili zastanowienia. Po chwili przypomniała sobie o jednej bardzo ważnej rzeczy. Skoro jest jego narzeczoną i mieszka z nim będzie też musiała  nim spać w jednym łóżku.
- Wiesz co, może ja będę spała na kanapie a ty w sypialni? - a widząc jego pytający wzrok dodała - no wiesz musisz do siebie dojść i w ogóle..
- A co niby lepiej leczy niż własna prawie żona? - zapytał się z uśmiechem.
- Lekarstow? - odpowiedziałam nie pewnie.
- Tak jasne.. - powiedział tylko, podszedł do mnie , wziął na ręce , przerzucił mnie sobie przez ramię i wszedł po schodach na górę gdzie znajdowała się sypialnia . Położył mnie na łóżku a gdy zdjął bluzkę położył się obok mnie i przytulił mnie od tyłu.
- Miło. - szepnął mi na ucho.
- Nawet bardzo. - odszepnęłam. Przez te trzy miesiące żyli jak narzeczeństwo. Codziennie zasypiała i w jego ramionach oraz budziła się w nich. Pewnego dnia gdy przyszykował romantyczną kolację trochę za dużo wypili i wylądowali w łóżku. Następnego dnia doszło do niej co zrobili i modliła się tylko żeby nie zaszła w ciążę. Ale jak to w życiu bywa to co piękne szybko się kończy. Pewnego deszczowego ranka w czwartek obudziła się z mdłościami. Postanowiła wybrać się do lekarza. Przez informacje jaką lekarz jej udzielił nie wiedziała czy ma się śmiać czy płakać. A mianowicie dowiedziała się , że jest w pierwszym miesiącu ciąży a to do tego z Marco! Gdy wróciła do domu zaczęła wchodzić na górę aby poinformować go czego się dowiedziała ale jej uwagę przykuł hałas dochodzący z sypialni. Gdy otworzyła drzwi zastała tam widok który ją zamurowało a w oczach zebrały się łzy.
- Co robisz? - zapytałam się siląc aby mój głos nie zadrżał.
- A nie widzisz?! - zapytał wkurzony, pakując moje rzeczy.
- Przypomniałeś sobie... -szepnęłam.
- Tak! Przypomniałem sobie! - warknął. - Masz pół godziny aby opuścić dom.
- Marco ja.... 
- Zamknij się! Nie chcę tego słuchać! - warknął na mnie. - Chcę ... Nie ja tego pragnę abyś zniknęła z moje życia! - powiedziawszy to wyszedł z sypialni trzaskając drzwiami. Załkałam a następnie się rozbeczałam na dobre. Dopakowała resztę rzeczy i zeszłam na dół gdzie zastałam go przechadzającego się nerwowo po salonie.
- Ja naprawde.... - nie dane mi było skończyć.
- Nie interesuje mnie to. Fajnie było zabawić się moim kosztem?!
- Jesteś największym idiotą jakiego spotkałam! - krzyknęłam płacząc.
- Jak długo zamierzałaś udawać?
- Całe życie.-  szpenęłam i pocałowałam go namiętnie aby następnie wybiec z domu nie oglądając się za siebie. Całą drogę przepłakała i trzy razy przejechałam na czerwonym świetle. W końcu weszłam do własnego mieszkania, położyłam torby w salonia ręce na jeszcze płaskim brzuchu i powiedziałam do mojego dziecka.
- Zostaliśmy sami kochanie.

Te cholerne dwa tygodnie ciągnęły się jak w męczarniach. Próbowałam od nowa ułożyć sobie życie ale tak się nie da daletego, że się zakochałam. Tak zakochałam się w tym idiocie! Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi a gdy je otworzyłam doznałam szoku.
- Co ty tu robisz?
- Wiec, że jest z tego niezadowolony ale tęskniłem. - wyznał i pocałował mnie namiętnie,a ja nie zważając na nic zarzuciłam mu ręce na szyję, wciągnęłam do mieszkania a następnie nogi owinęłam wokół jego bioder.
- Skoro jesteś nie zadowolony, to po co tu przyszedłeś? - zapytałam się go gdy się już od siebie oderwaliśmy.
- Dlatego, że Cię kocham! Tęskniłem za tobą i miałem nadzieję, że zaszłaś w ciążę i do mnie wrócisz. No a teraz mam inne plany i mam nadzieję, że tobie też one spasują.
- A jakie to plany?- zapytałam ciekawa.
- Skoro nie jesteś w ciąży to zrobimy sobie teraz dzidziusia. - powiedział kładąc mnie na łóżku w sypialni, nawet nie wiem kiedy się tam dostaliśmy.
- Jak to? - zadał mi pytanie.
- W tedy gdy odzyskałeś pamięć dowiedziałam się, że jestem w ciąży ale gdy wróciłam ty mnie pakowałeś. - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Powiedziałabyś mi gdy bym nie przyszedł?
- Powiedziałabym Ci ale dopiero po urodzeniu dziecka. To, że się nienawidzimy to nie znaczy, że dziecko ma nie znać ojca a ty dziecka. - nic już nie mówiąc Marco podwinął mi bluzkę i powiedział do mojego brzucha.
- Kocham ciebie jak i twoją mamę, a teraz idź spać bo tatuś ma zamiar kochać się z mamusią.
- Idiota. - powiedziałam z uśmiechem całując go.
- Ale twój. - powiedział.
- Ale mój. Na wieki. - szepnęłam w jego usta.

                                                 ~KONIEC~

10 komentarzy:

  1. Hej :)
    OP jest świetny :)
    Marco i Fran się nienawidzą, Fran udaje jego narzeczoną, a później takie coś :D
    I ten tekst Marco do dziecka na koniec, najlepszy :D
    Kochaaaam <3333333333333333
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Całuję :******************

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny!
    Kiedy następny?
    Zerkniesz do mnie?

    OdpowiedzUsuń
  3. ojejku cudny <333
    Marcesca <3
    Marcuś stracił pamięć, a Fran to wykorzystała i ma z nim dziecko *.*
    Słodko <3
    kocham <3
    napisz jeszcze jakiś ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny ten onepart! genialny poprostu...
    czekam na następne rozdziały i oneparty
    //Nati

    OdpowiedzUsuń
  5. Hola !
    Extra One Shot :))
    Masz talent..
    PS. Zapraszam do mnie ..
    http://new-story-about-fedeletta.blogspot.com/
    Z góry przepraszam za spam...
    Kocham cię czytać..

    ~ Amanda ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny <3333333333333333333333333333
    Kocham
    Marcesca <3333
    Najlepszy Marco w szpitalu gdy Fran powiedziała że jest jego "narzeczoną"
    Albo tekst jego do dziecka.
    Padłam. <3333333333
    Kocham kocham kocham <3
    Pozdrawiam i weź jeszcze napisz o kimś pliska <3

    OdpowiedzUsuń
  7. woooooooow no sory ze tak puzno ale woooooooooow no woooooooooooow :D nie mam slow żeby opisac to genialne dzielo jak fran sklamala to padlam i ta koncowka ryczeć ze smiech się chce naprawdę cudny był
    FRANCESCA

    OdpowiedzUsuń
  8. PLAGIAT! Opowiadanie jest skopiowane z małymi poprawkami z mojeminiopowiadania.blogspot.com
    Miniaturka Dramione: "Czy będzie Happy End"

    OdpowiedzUsuń